Inne publikacje

Od początku mojej prozdrowotnej działalności, z każdą porcją zdobytej wiedzy, (zgodnie z aktualną misją, o której wtedy mi się jeszcze nie śniło) miałam naturalną potrzebę dzielenia się nią.

O Internecie u nas niewiele było jeszcze wiadomo, a kiedy już dotarł, trudno było sobie wyobrazić jak można by wykorzystać go jako narzędzie. Jako, że rozmowa z każdą zainteresowaną nową wiedzą osobą na dłuższą metę raczej możliwa nie była, należało znaleźć inny sposób na dotarcie z tak bardzo potrzebną informacją.

Zaczęło się bardzo niewinnie.
Najpierw były ilustrowane artykuły pisane na okoliczność każdego organizowanego przez nas medycznego wykładu. Moim prozdrowotnym opisywanym w nich rozważaniom towarzyszyły krzyżówki, rebusy. Każdy sposób, który zmuszał do „otwarcia głowy” na sprawy zdrowia był dobry. Przedrukowywałam związane z omawianym tematem wiersze (np. osób chorych na nowotwór). Jeśli w przepastnych pudłach mieszczących niewyobrażalne ilości zapisków, notatek i innych skarbów, uda mi się znaleźć taki mocno archiwalny egzemplarz, obiecuję również go tu zamieścić. Rety! Jaka ja byłam ambitna! Na głowie bym stanęła, żeby tylko uczestnicy spotkań byli zadowoleni. Czy byli? Jak to w życiu bywa, nie zawsze i nie wszyscy.

Później, dwustronicowe okolicznościowe biuletyny formatu A4, zastąpiły drukowane nocami na domowej drukarce (dzięki prawdziwie anielskiej cierpliwości mojego Męża), broszury omawiające sposoby wychodzenia z poszczególnych problemów zdrowotnych. Niektóre zachowały się do dzisiaj.

Wreszcie było tego tak dużo, że nie nadążaliśmy z kupowaniem tuszu, a później z wymianą odmawiających posłuszeństwa kolejnych maszyn drukujących. Przyszedł więc czas oddawania moich opracowań do drukarni. Było trochę lżej, ale koszty sięgały zenitu.

Kolejny etap to opracowania realizowane już przy współpracy grafików.

Te rozeszły się po kraju i nie tylko, w tysiącach egzemplarzy. Wielokrotnie, po kilku latach spotykałam zupełnie obce osoby, które dziękowały mi za stworzenie tych jak to mówili „książeczek”.

W międzyczasie zapragnęłam podzielić się z ludźmi informacją na temat zależności między żywieniem a grupą krwi. Wówczas powstał pomysł na ujęcie zaleceń dietetycznych w prostej formie zakładki do książki.

Dla zerówki powstała specjalna broszura zatytułowana „Co jeść? Jak żyć? – czyli kilka wskazówek dla zerówek”

Jako, że Internet stawał się coraz bardziej powszechny, zaczęliśmy tworzyć pierwsze witryny dostępne za pośrednictwem tego medium. /Niektóre z nich ze względu na spore w tej materii obostrzenia, zostały zamknięte./ Były strony, ale ja chciałam też dotrzeć do wielu osób z żywym słowem. To było powodem stworzenia serii nagrań z wykładami medycznymi.

Zaraz potem podjęłam decyzję o pierwszej e-publikacji.

Ten e-biuletyn został przyjęty bardzo ciepło i do tej pory cieszy się uznaniem Czytelników. I nie kto inny jak oni właśnie mieli wpływ na mój dalszy w tym względzie rozwój. To oni, ci wspaniali, wyjątkowi, niezwykle serdeczni ludzie od czasu do czasu zaczęli pytać: „A kiedy książka?”

W międzyczasie były artykuły prasowe, najpierw sponsorowane, później na zamówienie redakcji. Tak powstał m.in. cykl napisany dla jednego z dolnośląskich dzienników.

Żywienie zgodne z grupą krwi

Życiowe kameleony

Jesteś tym, co … przyswajasz
– grupa krwi A

Któregoś pięknego dnia wymyśliłam, że muszę dać swoim Czytelnikom coś jeszcze.
W ten sposób narodziła się koncepcja Kwartalnika Dla Osób o Otwartym Umyśle.
Jako, że do sprawy podeszłam bardzo ambitnie, po doprowadzeniu do finału pierwszego wydania, uznałam, że czterokrotne w ciągu roku przygotowanie takiego materiału przekracza moje czasowe możliwości. Kwartalnik czekał i „dojrzewał”. Niedawno zdecydowałam, że czas powrócić do jego redagowania, ale zgodnie z założeniem pierwotnym czyli odbiegającym kształtem od tego, co zaprezentowałam Czytelnikom w pierwszym numerze.
Mam nadzieję, że rok 2013 przyniesie kolejne jego wydania.

Wreszcie nastąpił właściwy moment i w połowie lutego 2011 r. na świat przyszło moje pierworodne na niwie wydawniczej, wyczekane, upragnione dziecko. :) Później drugie i znów pierwsze po małym liftingu. :) Więcej na ich temat w zakładce http://www.zdrowiedlaciebie.pl/moja-ksiazka/

Świat cały czas się zmienia, a co za tym idzie, postęp technologiczny nabiera niespotykanego dotąd tempa. Dzięki temu, z osobami, którym z racji ich prozdrowotnych zainteresowań jest ze mną po drodze, od kwietnia 2011 r. bardziej lub mniej regularnie spotykam się za pośrednictwem platformy telekonferencyjnej. Więcej o tym sposobie szerzenia wiedzy przeczytasz w zakładce AKADEMIA, do której lektury ZAPRASZAM.

2 myśli na “Inne publikacje”

  1. No Dorotko gratulacje
    Jak tak widzę cały dorobek zebrany w jednym miejscu to przyznaję, że robi on wrażenie.
    Nie mam pojęcia wprawdzie jak to się stało, że kilku Twoich pozycji nie miałam okazji poznać, jednak patrząc na te, które znam muszę przyznać, że trzymasz poziom.
    Uwielbiam czytać, ale nie znoszę artykułów a tym bardziej książek „rozczarowań”, czyli takich które zabierają kilka godzin z życia i nie dają nic prócz rozczarowania.
    Na szczęście Twoje publikacje do tej grupy nie należą.
    Bardzo się cieszę, że znam tak mądrą osobę

    Życzę Tobie i czytelnikom, aby ta podstrona cały czas się rozwijała

    1. Czuję się z lekka onieśmielona. :)
      Wiem, że jesteś osobą wymagającą, więc jest mi niezmiernie miło czytać takie właśnie słowa,
      niemniej one baaardzo zobowiązują, więc samozachwyt mi na pewno nie grozi.
      Na przestrzeni tych wielu lat rzeczywiście zebrało się tego odrobinę.
      Myślę, że jak bym solidnie przejrzała swoje zasoby, pewnie wydobyłabym coś jeszcze.

      Książki „rozczarowania” – podoba mi się ten termin. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *