Jeśli dobrze przyjrzeć się człowiekowi, można zauważyć, że niezły z niego … spalacz tłuszczu.
W ciągu całego na tym (mówią, że łez) padole trwania, potrafi zużyć go (tłuszczu) znacznie więcej aniżeli wprawny kucharz w barze szybkiej obsługi, przed którego ladą stoi nigdy nie kończąca się kolejka wygłodniałych konsumentów.
Kalorie spalasz bez przerwy. Niezależnie od tego czy pracujesz w ogrodzie, zmywasz naczynia, czytasz albo śpisz. Ale czy to wystarczająca aktywność, by Twój organizm miał się zupełnie dobrze ?
Znający się na rzeczy mówią, że dla utrzymania optymalnego stanu zdrowia, należy zażywać ruchu wymagającego spalenia 3 500 do 6 500 kalorii tygodniowo. W pierwszym momencie liczba wydaje się być całkiem pokaźną. Jeśli jednak podzielisz ją na mieszczących się w tygodniu siedem długich dzionków, na jeden przypadnie zaledwie od 500 do 950 kalorii. Większość z nich spalasz wcale się o to nie starając.
By jednak to spalanie przekładało się na lepsze samopoczucie (nie mam na myśli uzyskania świetnej formy fizycznej, a jedynie zachowanie zdrowia), codzienna ogólna aktywność życiowa to trochę za mało. Prócz niej, potrzebujesz także treningu wytrzymałościowego. Brzmi poważnie, prawda ?
Nie taki jednak diabeł straszny.
Jeśli wymaganą godzinę w tygodniu, rozłożysz na 3 dwudziestominutowe sesje, przestaje to wyglądać tak groźnie. :)
Już 20 minut aktywności ruchowej co drugi dzień, wystarczy, żeby organizm odczuł poprawę kondycji w odniesieniu do serca, tętnic, kości, stawów, postawy wobec życia i zdrowia w ogóle. Ale, żeby było jasne:
chodzi o 20 minut ciągłego wysiłku prowadzącego niemal do zadyszki lub wyciskającego pot w chłodnym pomieszczeniu.
Wiem, wiem, przecież Ty masz co robić. W końcu …praca, obowiązki domowe, dużo, dużo ważnych spraw, no i jakby tego było nie dość, jeszcze te ogromne chwasty w ogrodzie, ewentualnie odśnieżanie. :)
Zapewniam Cię, że każdy tak ma. Jednak mimo nie kończącej się nigdy listy tego, co czekać absolutnie nie może, zdobądź się na odrobinę „egoizmu” i wykrój czas na wybrany przez siebie rodzaj ćwiczeń. Nie chodzi tu o jakiś nadludzki wysiłek, a jedynie o to, co (jeśli się przełamiesz) w niedługim czasie może zacząć sprawiać całkiem sporą przyjemność.
Dobra kondycja sprawi, że znajdziesz siły na przynoszące o wiele lepsze efekty zajmowanie się dziećmi, a może starszymi rodzicami, no i przede wszystkim sobą.
Nadal uważasz, że nie masz czasu?
To go wreszcie znajdź ! :)
Z życzeniami długiego, dobrego życia
Dorota Madejska
PS
Eksperci twierdzą, że jeśli ćwiczysz dłużej niż 60 minut, Twój organizm (z punktu widzenia długości życia) niczego nie zyskuje. Co gorsza, spalanie większej ilości kalorii niż 6 500 tygodniowo, w rzeczywistości obniża długowieczność ciała z powodu jego zużywania się (!)
Trzy dwudziestominutowe sesje treningowe to na pewno za mało dla kogoś, kto chce spróbować sił w maratonie, ale w zupełności wystarczy jeśli chcesz żyć dłużej i czuć się młodziej.
Przyznam się szczerze, że do uprawiania wysiłku fizycznego przez długi długi czas jakoś specjalnie mnie m ciągnęło. Zawsze wynajdowałam mnóstwo powodów do tego, aby nie ćwiczyć. Bywało też tak, że kiedy zaczynałam już coś robić, to po dwóch dniach zaczynałam chorować. I to był świetny pretekst do zakończenia ćwiczeń. W tym roku powiedziałam sobie: dosć ociągania się. Od kilku miesięcy dwa razy w tygodniu chodzę na pilates i czuję się świetnie. Mam więcej siły, więcej energii i więcej mocy w sobie.:)
Czytając o umiarkowanym wysiłku fizycznym i jego dobroczynności, zatęskniłam za wycieczkami w góry, gdzie zdobywając szczyt w pocie czoła, człowiek czuje szczęście i satysfakcję.
Może to nie do końca umiarkowany wysiłek (zależy jeszcze od szczytu) ale pozwalający zostawić wszystkie troski i szarą codzienność gdzieś tam…
Tęskniąc za wakacjami zacznę od dwudziestu minut dziennie dla siebie i swojego ciała.