Przed tygodniem omawialiśmy czynniki mające wpływ na nasze zdrowie. Właściwie, zasygnalizowane zostały jedynie te, które mają wpływ na nas, a my (co ważne) mamy wpływ na nie. Między innymi, była mowa o konieczności obalenia (dla własnego dobra) wielu szkodzących zdrowiu mitów. Tym razem przymierzyliśmy się do jednego z nich. Bohaterem wczorajszego wieczoru było …mleko.
Dlaczego?
Ano główny powód to taki, iż często otrzymuję wiadomości typu:
„Ja wiem, że mleko nie jest zdrowe i go nie piję, ale jak mam przekonać żonę, żeby nie karmiła nim naszych dzieci. Brakuje mi argumentów.”
Po ostatnim spotkaniu, jedna z uczestniczek napisała:
„Dziękuję za możliwość wysłuchania środowej prezentacji. Szczególną uwagę zwróciłam na punkt dotyczący tzw. mitów, głównie mam na myśli mleko. Rzeczywiście pomimo tego, iż w domu rzadko używamy mleka (mamy podobne zdanie co Pani), to jednak w rodzinie istnieje nadal przekonanie, że jest to właściwa droga do zdrowia, poczynając od dzieci. W rozmowach często brakuje mi argumentów przeciwko piciu mleka i może mogłabym więcej otrzymać od Pani.”
Temat: „Mleko – tak czy nie?” od wielu już lat budzi mnóstwo emocji. My spotkaliśmy się wczoraj nie po to, żeby te emocje podsycać. Celem ponad godzinnego wykładu było zaprezentowanie słuchaczom konkretnych, nie podlegających dyskusji faktów. Zaczęliśmy od nieco bliższego przyjrzenia się mechanizmowi powstawania bardzo powszechnej nie tylko w naszym społeczeństwie, nietolerancji laktozy.
Mam nadzieję, że udało mi się uzbroić przynajmniej niektórych uczestników (niektórych, tzn. tych, którzy dotąd nie mieli świadmości czym jest nietolerancja laktozy) w nową wiedzę, którą wykorzystają z pożytkiem przede wszystkim dla siebie i swoich bliskich.
Jak zwykle po spotkaniu, zapraszam do komentowania. Z pozdrowieniami Dorota A. Madejska
PS
Między innymi o dolegliwościach, których przyczyną jest nietolerancja laktozy, pisałam już tu:
http://www.zdrowiedlaciebie.pl/o-nie-wychodzacej-na-zdrowie-nietolerancji-laktozy/ .
Jako uzupełnienie, podaję wykaz produktów spożywczych zawierających ten, dość często komplikujący życie, dwucukier:
– mleko i produkty nabiałowe, również mleko w proszku, mleko skondensowane i zabielacze do kawy,
– pakowana wędlina (nawet gotowana szynka), mięsne przetwory homogenizowane,
– zupy i sosy w proszku, dressing do sałatek, ketchup, musztarda, majonez,
– pieczywo, bułka tarta,
– masło orzechowe,
– desery lodowe, gotowe torty i ciasta, słodycze, czekolada, kakao instant, kawa rozpuszczalna, słodziki,
– kluski, krokiety,
– fast food,
– wzmacniacze smaku, -zagęszczacze do sosów, substancje słodzące w artykułach pakowanych, przyprawy, bulion,
– zapiekanki, naleśniki i omlety, puree ziemniaczane,
– zupy kremowe, jasne sosy,
– leki farmakologiczne.
Witam,
czy ktoś może jest w posiadaniu książki ,,Mleko cichy morderca,, – dr Nand Kishare Sharma i chce ją sprzedać. Chętnie odkupię. Kontakt na: siddi@o2.pl
Trzeba by spróbować na Allegro. Swój egzemplarz kilka lat temu właśnie tam nabyłam. Zdaje się, że książka była później wznawiana, więc nie powinno być kłopotów z kupieniem. wtedy rzeczywiście było to dość problematyczne.
Właśnie udało mi się znaleźć poszukiwany egzemplarz w necie :)
Polecam również bardzo ciekawą pozycję do czytania:
,,Sugar Blues Zniewoleni przez cukier,, – Wiliam Duffy. Może być świetnym uzupełnieniem o kolejnej manipulacji na zdrowiu człowieka. Przez krótki czas była dostępna pod: http://www.nexus.media.pl
Pozdrawiam wszystkich którym medycyna nie pomogła i wzięli sprawy w swoje ręce.
O tym, że mleko nam nie służy dowiedziałam się już parę lat temu, ale wciąż trudno mi przekonać o tym, tych którzy tak jak pani Renata mieszkają bądż mieszkali na wsi i twierdzą, że na wsi zawsze w domu była krowa. Wszyscy pili mleko nawet niemowlęta i wszyscy jakoś żyli. Może i ktoś chorował ale teraz też chorują…
Witam,
Ja z kolei miałam to samo co Pani Basia. Mieszkałam na wsi więc mleko prosto od krowy musiałam pić. Zatykałam noc i wypijałam tę szklankę. Chorowałam bez przerwy na anginę, ropne zapalenie uszu. Do dzisiaj pamiętam czapkę różową z misia, upał a ja jeszcze watę w uszach miałam, żeby nie zawiało. Dostawałam antybiotyki w zastrzykach no i jak mi przechodziło to mama nie wybierała do końca bo ja strasznie płakałam, więc przerywała antybiotyk. Tak było do 3 klasy, kiedy wycięto mi migdały.
Mój mąż uwielbia mleko, wypijał litr dziennie. Miał bardzo częste biegunki do 7-miu dziennie. Długo go przekonywałam, że to przez mleko. Przekonał się jak nie pił go przez 3 dni.
Jest doskonałym przykładem człowieka, który powoli zmienia świadomość, począwszy od mleka po suplementację.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalsze ciekawe tematy :-)
Bardzo trudno jest walczyć z mitami i przyzwyczajeniami. Już Einstein, którego mądrością życiową się zachwyciłam w ostatnim czasie pisał:
„Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd.”
To samo dotyczy walki z mitami.
Cieszy mnie jednak fakt,że coraz więcej osób otwiera swoje głowy i walczy z mitami i nieprawdą.
Nazwiska wszystkich znaczacych i znajacych się na temacie osób skrupulatnie zanotowałam.
Bardzo dziękuję,za rzeczowy i pełen argumentów webinar.
Przykre jest to, że całe mnóstwo tych mitów dotyczy bezpośrednio naszego zdrowia.
Czasami są one naprawdę niebezpieczne.
Nietolerancja laktozy jest oczywiście problemem, który człowiekowi nie zdającemu sobie sprawy z istnienia defektu we własnym organizmie
potrafi uprzykrzyć życie. Ale co powiedzieć, jeśli stosowanie się do przekonań ogółu,
skutkuje autyzmem czy osłabieniem mięśnia sercowego do tego stopnia, że dochodzi do zejścia?
Jest morze ludzkich dramatów, które zaistniały wskutek niewiedzy i poddawania się temu, że tylko takie a nie inne postępowanie ma sens.
W kwestii mitów, ta otwartość, o której może i do znudzenia powtarzam, jest niezwykle ważna.
Dorotko,
Jeszcze raz dzięki za informacje przekazane na dzisiejszym
szkoleniu. Już wcześniej zytałam na Twojej stronie
o mleku i nietolerancji laktozy, ale wówczas skupiłam się
na grupie A. Moja córka, która od niemowlęctwa mleka
nie trawiła. Pediatra kazał czekać bo dziecko z tego
wyrośnie. Musiałam długo czekać, by dowiedzieć się w czym tkwiła przyczyna. Zawsze problemy z trawieniem. W okresie gdy miała lat -naście analizowałam co właściwie dziecku szkodzi. Z buzi – nieprzyjemny zapach, Laryngolog stwierdził, że należałoby usunąć ropne migdały.
Cóż,dostosowałam się do zaleceń. A usłuchałam lekarza tylko dlatego, że zauważyłam u Ani lekkie bezdechy.
Migdały zostały usunięte. I cóż? Lekko nieświeży oddech pozostał. I bezdechy również. Ale wówczas mleka już nie piła ale jadła sery, jadła mięso. Teraz o tym wie i stara się, by unikać tych produktów. A gdy się zdarzy – oprócz AC- Zymesu(jest na porządku dziennym, Digestive.
Szkoda, że tej wiedzy nie miałam wówczas. Dzisiaj po wysłuchaniu Twojego wykładu stwierdziłam, że również moja Mama nie toleruje laktozy.(grupa B) Miewa częste biegunki, częste bóle gardła – lekarz przypisuje to ropnym migdałom.
Po przeczytaniu art. – jeśli się nie mylę” Mleko cichy zabójca” sugerowałam Mamie, by zaprzestała pić mleko
ale bez skutku. Teraz zacznę ponownie wałkowac ten temat.
Natomiast ja (gr.B) toleruje mleko ale po zdobyciu wiedzy
na temat jakości mleka – zaprzestałam je pić.
Pozdrawiam
Barbara
Basiu,
Dziękuję za bardzo obszerny komentarz.
Często powtarzam, że gdyby do noworodka była dołączana precyzyjna „instrukcja obsługi”, bylibyśmy dużo, dużo zdrowsi, a dzięki temu szczęśliwsi.
Najsmutniejsze, moi zdaniem. jest to, że otrzymujemy wskazówki, które zamiast poprawiać jakość naszego życia, ją obniżają.
Jeśli dzieje się tak na skutek zabiegu, który jak by nie było, jest inwazyjny, tym gorzej.
Z kolei bardzo pozytywne jest to, że literatury o tym, co nam w trzewiach piszczy :)
jest doraz więcej i jeśli człowiekowi bardzo zależy na zdobyciu mało popularnej wiedzy,
ma już na to szansę. Jeszcze lat temu naście takiej szansy nie mieliśmy.
Serdeczności łączę i zapraszam na kolejne spotkanie.