Przedwczoraj odbyłam rozmowę telefoniczną z dawno nie widzianym bardzo dobrym kolegą ze szkolnych lat. Ciągle jeszcze jestem wstrząśnięta wiadomością o zdiagnozowanej u niego przed trzema miesiącami chorobie nowotworowej. Mimo że zdążyłam się niejako przyzwyczaić do tego, iż rak przybiera już rozmiary epidemii, dwa albo trzy razy dopytywałam czy aby na pewno mówi o sobie. Jakoś nie mogłam połączyć tego co słyszę, z nim. Nic więc dziwnego, że od wtorkowego wieczoru nie przestaję o tym myśleć. Ale nie tylko o tym, że jest bardzo chory. Nie daje mi spokoju zdanie, które padło w naszej rozmowie. „Kiedy usłyszałem, że to rak, byłem nie tyle przerażony, co zaskoczony. Przecież nikt w całej rodzinie nigdy go nie miał. Nie palę od dziesięciu lat. Dbam o aktywność fizyczną. Zdrowo się odżywiam, (a po krótkiej przerwie, z zamyśleniem, nieco ciszej, dodał) przynajmniej tak mi się wydaje.” No właśnie: „ … przynajmniej tak mi się wydaje.” Niewątpliwie, żywienie jest dziedziną, w obrębie której znajdziemy najwięcej kontrowersji. Tak jak mówiłam w ostatnim wykładzie, u nas MEDYCYNA ŻYWIENIA jeszcze właściwie nie istnieje. Wszystko co na ten temat wiemy, póki co, funkcjonuje raczej w swego rodzaju podziemiu. Bycie w miarę na bieżąco z najnowszymi odkryciami (obalającymi wyjątkowo głęboko zakorzenione mity) wymaga niemałej aktywności. Ich zastosowanie w praktyce – jeszcze większej. Najważniejsze chyba jednak, to uświadomienie, że absolutnie nikt nas w tym nie wyręczy. Tak jak „powiedział” nam kilka dni temu Facebookowy Mikołaj „Zdrowie to prezent, który każdy musi zrobić sobie sam.” Do tego z pewnością potrzeba wiedzy. Ponieważ jej nigdy dość, postanowiłam udostępnić jeden z wykładów (sprzed dwóch lat), do którego chyba warto wrócić, a dzięki temu coś sobie uświadomić, a może jedynie przypomnieć?
Z życzeniami PEŁNI ZDROWIA, Dorota A.Madejska
cz. 1
cz. 2
cz. 3
cz. 4
cz. 5
cz. 6